Przetwarzanie danych jest uzasadnione z uwagi na nasze usprawiedliwione potrzeby, co obejmuje między innymi konieczność zapewnienia bezpieczeństwa usługi (np. sprawdzenie, czy do Twojego konta nie loguje się nieuprawniona osoba), dokonanie pomiarów statystycznych, ulepszania naszych usług i dopasowania ich do potrzeb i wygody Dnia pewnego na polanie trzy krasnale robią pranie. Dzisiaj u nas wielkie pranie- tupanie stopami Wielkie pranie i sprzątanie- klaskanie Pucu, pucu chlapu, chlapu - uderzanie dłońmi o kolanka Wielkie pranie i sprzątanie – klaskanie 6. Zabawa „Niesforny wiatr” 1,50 min. - Potem sznury rozciągają no i pranie rozwieszają. 109,00 zł. cena z 30 dni. Zobacz Akcesoria do sprzątania w domu - Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kup Teraz! Wielkie pranie (1983) to 18 odcinek 2 sezonu serialu Pat i Mat. Jest to 19 odcinek od początku istnienia serialu. Mat planuje zrobić duże pranie. Niestety, w dniu, w którym zamierza się tym zająć, pralka odmawia współpracy. Pat jak zwykle pomaga mu w tej trudnej sytuacji. Pat Mat Pranie dywanów Śląskie - ranking Najlepsi 2023. Szukasz pralni dywanów? Oto ranking najlepszych Specjalistów od czyszczenie wykładzin w Śląskim w 2023 r. wybranych z 1539 firm w Oferteo. Średnia ocena, jaką uzyskali Specjaliści to 4.98 na podstawie 1088 opinii. Kup teraz The Sims 4 Wielkie pranie - PC Origin Klucz na Allegro.pl za 147,16 zł - 11843378553 Kwidzyn. Allegro.pl - Najwięcej ofert, opinii i sklepów w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kup Teraz na Allegro.pl! . Prowadzisz firmę i nie wiesz, czy pranie odzieży firmowej Twoich pracowników zlecić profesjonalistom? Kuszącym i tańszym rozwiązaniem byłoby pranie jej w warunkach domowych. Dzisiaj przekonasz się jednak, dlaczego warto zlecić tę usługę doświadczonej pralni. Dlaczego warto dbać o nienaganną prezencję pracowników? Odzież firmowa zawsze powinna wyglądać idealnie. Nie ma co udawać, że ludzie nie zwracają uwagi na wygląd. Patrzymy na to, jak wygląda np. kelnerka, czy barman, którzy nas obsługują. Zazwyczaj to z nimi mamy jedyny kontakt w restauracji, czy klubie. I to właśnie między innymi na podstawie ich wyglądu wyciągniemy nasze wnioski co do firmy, w której pracują. Dobra i schludna prezencja Twoich pracowników ma zatem bezpośredni wpływ na to, jakie odczucia będzie budziła Twoja firma. Nikt nie chciałby być obsługiwanym przez pracownika, którego strój wygląda na niedoczyszczony. W takiej sytuacji podświadomie zaczniemy obawiać się, że dana firma nie przykłada dużej wagi do czystości. Budziłoby to szczególną odrazę w branży gastronomicznej, kosmetycznej i medycznej. Jednak nie oznacza to, że pozostałe branże nie powinny przykładać do tego uwagi. Jak widzisz, odpowiednie pranie odzieży firmowej ma ogromny wpływ na odbiór Twojej firmy. Wiemy, że utrzymanie strojów pracowników w idealnym stanie może być trudnym zadaniem. Na szczęście nikt nie każe Ci tego robić na własną rękę, ba w niektórych branżach byłoby to nawet niezgodne z zasadami sanepidu. O wiele wygodniejszym i przede wszystkim legalnym rozwiązaniem jest zlecenie tego zadania profesjonalnej pralni. Pranie odzieży firmowej w profesjonalnej pralni – dlaczego warto? Zlecenie prania odzieży firmowej profesjonalistom niesie za sobą wiele zalet. To koniec z zamartwianiem się, czy trudne plamy zejdą z pracowniczych uniformów. Pamiętaj o tym, że pralnie korzystają ze specjalnych programów pralniczych i specjalistycznych, antybakteryjnych środków. Cały proces jest następnie wykańczany maglowaniem lub prasowaniem parowym. Dzięki temu stroje Twoich pracowników będą czyste, schludne i wyprasowane. Takiego efektu nie da się osiągnąć w domowej pralce. Co więcej, dzięki maglowaniu, stroje pracowników zachowają najwyższe walory estetyczne, które utrzymają się nawet do kilkunastu prań. Concierge dla firm – przeznacz czas na lepsze rzeczy, niż pranie Niektóre pralnie postanowiły jeszcze bardziej ułatwić życie swoim klientom. Z tego względu oferują tak zwaną usługę concierge, czyli odbierają i dowożą odzież firmową w wybrane przez klienta miejsce. Taka usługa znajduje się także w ofercie pralni Wash&Go. Od teraz nie musisz martwić się o to, czy odbierzesz i dowieziesz odzież na czas. Mamy nadzieję, że teraz już widzisz, dlaczego warto zlecić pranie odzieży firmowej profesjonalistom. Jeżeli masz jeszcze jakieś pytania, zachęcamy Cię do kontaktu. Zobacz horoskop na czwartek dla wszystkich znaków zodiaku. Co gwiazdy przygotowały dla Twoich bliskich na jutro? Przekonaj się, co według horoskopu powinno się wydarzyć w czwartek Czy będzie to coś złego? Zobacz horoskop na jutro (czwartek, dla wszystkich znaków na czwartek dla WodnikówLubisz zniżki i promocje?Promocje w elektromarketach są pełne energii, potrafią też mocno zaangażować się w podejmowane zadania. Te cechy świetnie przydają się w życiu. W najbliższym otoczeniu Wodników - u przyjaciół lub rodziny, pojawią się problemy, których rozwiązanie będzie wymagało oddaniu się tej sprawie w stu procentach. Poczucie niesienia pomocy sprawi, że poczujecie ogromną satysfakcję i chęć do dalszego działania, a bliscy poczują, że mogą liczyć na pomoc na każdym życiowym zakręcie. Porada z horoskopu na jutro ( dla Wodników:Nigdy nie rezygnuj z własnej muzyki przy horoskopieLista przebojów - muzyka z YouTube na dziśHoroskop na czwartek dla RybRyby będą obawiać się teraz nie tylko chorób, ale i nadmiernych wydatków. Ich patron utworzy kwadraturę z Uranem, więc nie jest to czas na szastanie pieniędzmi. W dodatku Mars, który wejdzie do znaku Ryb zapowiada problemy z opanowaniem nerwów. Ryby nie są jednak z tych, których da się wykorzystać. Ich patron utworzy trygon z Jowiszem, który zablokuje większe straty. Porada z horoskopu na czwartek dla Ryb:Pozbądź się wszystkiego, co stare i przynosi złe wspomnienia. Sprawdź produkty dla CiebieMateriały promocyjne partnera Horoskop na jutro ( dla BaranówEnergiczne Barany nie będą narzekały na nudę. W ich życiu będzie się sporo działo, i to na każdej płaszczyźnie! Osoby spod tego znaku zodiaku nie mają problemów z lawirowaniem między jednym a drugim dramatem i są odporne psychicznie na życiowe zawirowania. Zbliżające się wydarzenia nie będą więc dla nich przytłaczające, a raczej dodadzą im skrzydeł. Barany powinny jednak uważać, by w gąszczu zdarzeń nie zapomnieć o tym, co najważniejsze i zadbać o relację z najbliższymi. Porada z horoskopu na czwartek dla Baranów:Nie ma nic złego w marzeniu o wielkich rzeczach. XANDRA POLECAOstatnie słowa wielkich ludzi, które przeszły do historiiHoroskop na czwartek dla BykówByki oczekują pewnej wiadomości od dłuższego czasu. Na szczęście uda im się ją otrzymać bez większych problemów. Warto nie zapominać o tym, że wypracowywanie zdrowych relacji i zdrowych nawyków trwa długi czas. Z całą pewnością w którymś momencie Byki zauważą światełko na końcu tunelu. Ten pozytywny sygnał da siłę, żeby nadal pracować. Porada z horoskopu na jutro ( dla Byków:Szczęście czego mi nie dało, tego mi nie będzie brało. Sprawdź produkty dla CiebieMateriały promocyjne partnera Horoskop na czwartek dla BliźniątBliźnięta będą mieć nastrój w kratkę, ledwo poprawi im się humor, zaraz coś go zepsuje. Układ gwiazd jest jednak korzystny. To skutek życiowej lekcji, którą muszą przerobić, jej celem jest dystans do opinii innych i gotowość na zmiany. Bliźnięta mogą być narażone na plotki, co dla dbających o swój wizerunek nie jest łatwe. Porada z horoskopu na czwartek dla Bliźniąt:Przebaczanie nie oznacza POLECANiezawodne auta do 20 tys. zł. Zobacz TOP 15Horoskop na czwartek dla RakówHoroskop dla Raków przypomina o tym, że wysiłek należy podejmować codziennie. Nagłe zrywy przynoszą nagłe i nietrwałe rezultaty. Zastanów się, czy ciągłe odkładanie nieprzyjemnych wyzwań na później tak naprawdę ci służy. Pozbądź się skrupułów – jeśli nie jesteś w stanie zająć się małymi sprawami, będzie ci trudno przejść do kolejnych, większych z horoskopu na czwartek dla Raków:Pamiętaj też o tym, że praca to nie POLECAJeśli masz tak na imię - uważaj za granicą! [LISTA IMION]Horoskop na jutro ( dla LwówLwy powinny ograniczyć swoją ekspansywność. Lwy to pasja, agresja i niezależność, tymczasem gwiazdy nakazują bierność. Kwadratura ich patrona do dynamicznego Urana zapowiada, że galop jest niewskazany, najwyżej spokojny step. Lwy muszą robić swoje, lecz zachowując umiar. To nie jest również czas na konflikty, bo Lwy mogą w nich mocno ucierpieć, często na własne życzenie. Merkury, który zajmuje się biznesem, jest im przyjazny, pomyślnie więc rozwiążą się sprawy, które wzbudzały niepokój. Porada z horoskopu na czwartek dla Lwów:Nie bój się przyznawać do porażek, każdy je POLECATak je się w szkolnych stołówkach na całym świecie! ZDJĘCIAHoroskop dzienny na czwartek dla PanienOtwarte i towarzyskie z natury Panny czasem zbyt łatwo ulegają urokowi innych osób i przymykają oko na pewne sprawy. Ktoś jednak może chcieć to wykorzystać, co sporo namiesza w życiu Panien. Osoby pod tego znaku powinny więc zwiększyć dystans i bacznie obserwować swoje z horoskopu na jutro ( dla Panien:Bądź otwarty na nowe przede wszystkim wtedy, gdy stare jest poza Tobą. XANDRA POLECATu jeździ najwięcej turystów - najpopularniejsze miejscaHoroskop na czwartek dla WagSłońce wchodzi do znaku Wag, które poczują wiatr w żaglach. Lubią wysiłek, a teraz jeszcze otrzymają nową dawkę energii. Zdrowie im dopisze, staną się wojownicze, zadziorne, mogą dostać po głowie, ale wiele im ujdzie płazem. Do znaku Wag niedługo wchodzi również Księżyc, Wagi pomyślą wtedy o swoich związkach. Astrolodzy uważają, że Wagi w gruncie rzeczy są bardzo wrażliwe. Mają rzekomo serca ze szkła, tak kruche, że muszą je wciąż chronić przed rozbiciem. Porada z horoskopu na jutro ( dla Wag:Chciałeś coś ukryć? Teraz świat ukryje POLECA10 najgorszych pomysłów na wieczór panieńskiHoroskop dzienny na czwartek dla SkorpionówSkorpiony będą czekać na dobre wiadomości finansowe. Czas upłynie Skorpionom ciekawie, ale głównie dzięki temu, że będą zajmować się sprawami innych ludzi. U samych Skorpionów niewiele będzie się działo. Pełne empatii Skorpiony są dobrymi powiernikami i przyjaciółmi. Porada z horoskopu na czwartek dla Skorpionów:Ostatnio zdecydowanie za bardzo sobie POLECAMyślisz, że Instagram to prawdziwe życie? Horoskop dzienny na czwartek dla StrzelcówTwoje życie miłosne będzie dokładną ilustracją powiedzenia: „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”. Strzelce często lubią samotniczy tryb życia. O innych przypominają sobie dopiero wtedy, gdy samotność zaczyna im zbyt mocno doskwierać. Niestety, otoczenie nie nagnie się tak szybko do życzeń Wodnika. Jeśli unikałeś innych, odmawiałeś zaproszeń, skupiałeś się wyłącznie na pracy – teraz zbierzesz tego z horoskopu na jutro ( dla Strzelców:Czy na pewno znasz osobę, którą widzisz w lustrze? XANDRA POLECA10 historii kryminalnych, którymi żyła cała Polska Horoskop na czwartek dla KoziorożcówKoziorożce powinny skupić się na swoim zdrowiu – w każdym znaczeniu tego słowa. Pamiętajcie, że każda emocja odbija się na waszej fizyczności. Jaki stan ducha, taki stan ciała. Nie zapominajcie o tym! Jeśli poświęcicie odpowiednią ilość czasu na swoje zdrowie, będziecie mogli stawić czoła trudniejszym wyzwaniom, które czekają tuż za rogiem. Porada z horoskopu na czwartek dla Koziorożców:Bądź najlepszą wersją siebie - nie nakładaj na swoje życie nierealnych POLECANazwy tych miejscowości zwalają z nóg Pranie. Prozaiczna czynność, którą ciężko polubić. Jeden z obowiązków domowych, bez którego nie da się funkcjonować. Nie da się go uniknąć, można jednak go sobie ułatwić, a w jaki sposób? Można je komuś zlecić. Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe? A się więcejJesteśmy pralnią z wieloletnim doświadczeniem, staramy się spełnić nawet największe wymagania naszych klientów. Nasi wykwalifikowani pracownicy są ekspertami w dziedzinie prania, dlatego możemy być pewni, że zlecając nam usługę prania, zostawianie swoje ubrania pod okiem profesjonalistów, którzy doskonale się nim zajmą. Staramy się z całych sił wyjść naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów, aby mogli zlecić pranie zaufanej firmie bez wychodzenia z domu. Nasza pralnia przyjeżdża do klienta, dzięki czemu jest unikatowa. Wszystko to dzięki nowoczesnej oraz innowacyjnej aplikacji mobilnej. Od dzisiaj będziecie mogli zlecić odbiór prania za pomocą prostej aplikacji mobilnej, bez konieczności tracenia czasu na zawiezienie oraz odbiór prania. Za pomocą własnego smartfonie, który zawsze macie przy sobie, zrobicie po prostu pranie 🙂 Wszystko to po to, aby nasi klienci jeszcze chętniej do nas wracali, a także polecali nas swoim innym. Jesteśmy pralnią dla każdego: starszych, młodszych, zapracowanych, zmęczonych, aktywnych, słowem wszystkich tych, którzy chcą cieszyć się czystymi ubraniami bez konieczności ich samodzielnego prania i suszenia. Nie tylko bowiem sam proces prania bywa żmudny i pracochłonny, ale także suszenia spędza wielu sen z powiek. Nikt nie lubi schnącego prania w łazience i porozstawianych po całym domu suszarek. Czas, który zaoszczędzicie dzięki temu, że to my zabierzemy od Was pranie, a później dostarczymy, możecie wykorzystać w dowolny sposób. Ogromnie się cieszymy, że możemy zrobić dla Was i za Was pranie. Zachęcamy zatem do skorzystania z naszych usług już pralnia stosuje najnowocześniejsze technologie, które nie tylko piorą, ale też dbają o ubrania, nie niszcząc ich. Dbamy o czystość i bezpieczeństwo, co jest niezwykle ważne w przypadku delikatnych tkanin. Świadczymy usługi z zakresu prania chemicznego oraz także wodnego. Obie te technologie są niezwykle skuteczne. Nasi pracownicy potrafią bezbłędnie rozróżnić jakiej technologii wymaga dany materiał. Co można wyprać w naszej pralni? Praktycznie wszystko od koszul, garsonek, garniturów i innych części garderoby, po pościel. Każdy, nawet najbardziej wymagający materiał, zostanie u nas dokładnie pranie w naszej pralni macie pewność, że pranie zostanie od Was odebrane, odpowiednio wyprane, zabezpieczone, spakowane, po czym odstawione pod wskazany adres. Jedyne co musicie po tym zrobić, to schować je do szafy. Za jakością idzie również u nas cena, co oznacza to, że za taką usługę nie zapłacicie więcej niż za pranie w zwykłej pralni osiedlowej czy takiej, która znajduje się w galerii handlowej. Co ważne, do pralni, przykładowe w galerii handlowej trzeba dojechać i to dwa razy. Korzystając z naszych usług, nie trzeba tego zamówienia jest bardzo prostym procesem i składa się na niego zaledwie kilka kroków. Na początku instalujemy aplikację mobilną na swoim smartfonie. Aplikacja mobilna dostępna jest w sklepach zarówno dla platformy Android jak i iOS. Nie ma więc problemu z dostępem ze względu na rodzaj telefonu. Sama aplikacja mobilna jest niezwykle intuicyjna i nie ma konieczności zapoznawania się z niezrozumiałymi instrukcjami obsługi. Po instalacji rejestrujemy się i już możemy już składać pierwsze zamówienie. Podczas składania zamówienia na odbiór prania, należy podać dokładny adres, z którego odbierzemy przygotowane do wyprania rzeczy, a następnie dostarczymy je po wykonaniu usługi. Kolejną zaletą naszej pralni jest bardzo prosty sposób płatności, którego można dokonać na dwa sposoby. Można zapłacić kartą przy odbiorze u naszego pracownik lub wprowadzając samodzielnie dane karty w aplikacji mobilnej. Oba sposoby nie wymagają posiadania gotówki w domu, co jest bardzo jeszcze kwestia terminy realizacji i tutaj znowu zaskoczenie, gdyż cała usługa zajmie nam zaledwie 48h! Czas to towar deficytowy w obecnych czasach, dlatego staramy się go dla Was zaoszczędzić podwójnie. Po pierwsze wykonują usługę super szybko, po drugie to my przyjeżdżamy do Was, dzięki czemu nie stoicie w korkach, nie szukacie miejsc parkingowych. Unikacie więc stresujących sytuacji. Pranie trafia do Was w nienagannym stanie, wyprane, świeże, pachnące i bezpiecznie zapakowane. Klient za pomocą aplikacji mobilnej wybiera termin odbioru prania oraz miejsce jego dostawy, nie ma więc możliwości, abyśmy przywieźli pranie, gdy nikogo nie ma w korzystanie z naszej to same plusy: oszczędność czasu, oszczędność pieniędzy, spokój oraz wygoda, przejrzystość, łatwy sposób płacenia za usługę, idealna jakość wykonania, a to wszystko w przyjaznej atmosferze i bez wychodzenia z domu. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi klientami, chętni na odpowiedzenie na dodatkowe pytania oraz wątpliwości. KATEGORIE Gry dla dziewczyn: Gry dla dzieci W sieci znajduje się niezliczona ilość serwisów zawierających gry dla dzieci. Co jednak wyróżnia stronę od podobnych miejsc? Przede wszystkim zwracamy ogromną uwagę na treść, która zawiera się w grach dla najmłodszych użytkowników internetu. Naszym celem jest publikowanie gier i zabaw, które dadzą Twojej pociesze dużą dawkę pozytywnej energii i uśmiechu na twarzy. Dodano: 28 kwietnia 2014 przez Karolina Odsłon: 7 633 Opis gry: Mała Dora musi zrobić dziś wielkie pranie! Dziewczynka obawia się, że nie poradzi sobie sama z tym zadaniem, dlatego zaproponuj jej swoja pomóc. Posegregujcie ubrania kolorystycznie i zacznijcie wielkie pranie! Zobacz także Aktualnie brak stylizacji stworzonych do tej gry! Komentarze Choć Andrzej Grubba nie uprawiał wiodącej dyscypliny, był czołowym polskich sportowcem lat 80. Tenisista stołowy skradł serca kibiców nie tylko swoimi sukcesami, ale i nienagannymi manierami Nazywano go "czarodziejem rakietki". Uważany jest za najlepszego polskiego tenisistę stołowego w historii. W trakcie kariery sięgnął po 15 medali mistrzostw świata i Europy, w tym mistrzostwo Starego Kontynentu w grze mieszanej, zdobyte w 1982 r. z Holenderką Bettiną Vriesekoop Zmarł 21 lipca 2005 r. na raka płuc, mając zaledwie 47 lat. Choroba szybko zabrała go na tamten świat. Od druzgocącej diagnozy minął niespełna rok — Choroba na pewno zmieniła jego podejście do pewnych spraw. Pod koniec życia mówił mi, żeby patrzeć się też na to, co jest teraz, a nie tylko na to, co będzie. Żeby nie kontrolować wszystkiego w swoim życiu. Żeby czasem napić się za dużo alkoholu, a potem dwa dni tego żałować — mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet jego syn Tomasz — Do dzisiaj mi go brakuje. Czy są urodziny, czy święta, chciałoby się z nim pogadać. Często o nim myślę, ale żyję też swoim życiem, bo nie da się już tego zmienić. Mam z nim przecież wiele pozytywnych wspomnień. I to na nich wolę się skupiać, a nie na tym, że żył tak krótko — dodaje Maciej Tomasz: — Długo nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak tata jest popularny. Chociaż były wcześniej sytuacje, które mogły o tym świadczyć. Kiedyś byliśmy na jakimś meczu w Sopocie i rozeszła się informacja, że Andrzej Grubba jest na meczu. Od razu ruszyło do niego kilkadziesiąt osób z prośbą o zdjęcie czy autograf. Miałem z 10 lat, więc do końca tego nie rozumiałem. Dla mnie to był przecież przede wszystkim tatuś. Maciej: — Zawsze jest miło, jak ludzie wspominają tatę i opowiadają, że oglądali jego mecze. Dla nas był przede wszystkim dobrym ojcem. Inteligentnym, pracowitym i skromnym człowiekiem. I oddanym rodzinie. Bardzo dbał o mamę i o nas. Tomasz: — O tym, jak wiele ojciec znaczy dla niektórych osób, przekonałem się przede wszystkim na jego pogrzebie. Pojawiło się chyba dwa tysiące osób, a po jego zakończeniu niektórzy podchodzili do mnie i opowiadali, jak dobrze go wspominają. Gdy usłyszałem, że niektórzy nie byli w stanie dostać biletów na jego mecze, zdałem sobie sprawę, jakim zainteresowaniem się cieszył. Maciej: — Może to zabrzmi egoistycznie, ale często zadaję sobie pytanie, dlaczego umiera taka osoba, która jest dobra, dba o siebie i innych, a nie ktoś, kto całe życie nic nie robi, a w dodatku prowadzi taki, a nie inny tryb życia. Tata zachorował na raka płuc, mimo że zapalił papierosa tylko przy jakiejś wyjątkowej okazji. To niesprawiedliwe, ale wiadomo, że życie ogólnie jest niesprawiedliwie. Już tego nie zmienimy, ale jakiś żal i smutek zawsze pozostanie. Tata, czyli "wujek" Tomasz: — Nie pamiętam mamy jako piłkarki ręcznej, bo zakończyła karierę, jak zaszła w ciążę ze mną. Ale to prawda, że mama bardziej się poświęciła. Wykonała kupę roboty, żeby było nam dobrze. Maciej: — Miała dużo na głowie, bo zarówno Tomek, jak i ja trenowaliśmy. Trzeba było nas wozić tam i z powrotem do klubu, zwłaszcza że mieszkaliśmy w mniejszej miejscowości i komunikacja publiczna nie funkcjonowała najlepiej. Poza tym pranie, gotowanie i wszystko, co trzeba zrobić w domu. Wszystko było na jej głowie. Tata co chwilę wyjeżdżał, więc nie wiedział, jak to codzienne życie wygląda. Lucyna Grubba: powtarzaliśmy sobie, że cuda się zdarzają Tomasz: — Często nie było go w domu, więc w głowie utkwiły mi jego powroty z wyjazdów. Czasem czekaliśmy 2-3 tygodnie aż tatuś wróci. Jego też bolało, że tak często nie było go w domu. Jak wracał, zawsze miał jakiś prezent. Chyba że się źle zachowywałem, to wtedy nic nie dostawałem. Maciej: — Dał nam kiedyś zegarek w kształcie samolotu. Teraz może brzmi to śmiesznie, natomiast wtedy to było coś wyjątkowego. Poza tym przywoził na przykład różnego rodzaju słodycze. Tomasz: — Kiedyś dał mi skórzaną kurtkę, strasznie byłem z niej dumny. Dostawaliśmy też dresy Adidasa czy samochodziki Matchboxa. Dzisiaj to nic wielkiego, ale 30 lat temu to było coś. Andrzej Grubba karmi syna Tomasza Obok żona Lucyna. Maciej: — Gdziekolwiek by nie był, czy to Azja, czy Ameryka Południowa, codziennie dzwonił, żeby zapytać, co słychać. Z każdego wyjazdu wysyłał do nas kartki pocztowe. Zazwyczaj dochodziły do nas po jego powrocie, ale i tak się z nich cieszyliśmy. Tomasz: — Mama opowiadała mi, że jak miałem cztery czy pięć lat, odebrał mnie z przedszkola i powiedziałem do niego "wujek". Tata się rozpłakał i przez następnych kilka tygodni został w domu. Byłem na tyle mały, że nie znałem innego życia. Najważniejsze, że tatę miałem. Wielki idol Tomasz: — W głównej mierze to dzięki niemu jestem takim, a nie innym człowiekiem. Przede wszystkim nauczył mnie, żeby być uczciwym. Pamiętam, jak pojechaliśmy kiedyś na wakacje na Lazurowe Wybrzeże. Znalazłem tam piłkę tenisową. Zacząłem się nią bawić, a tata zapytał, czy jest moja. Na początku skłamałem, że tak, ale w końcu przyznałem się, że to nieprawda. Rodzice się zdenerwowali, a tata tłumaczył mi później z 2-3 razy, że to jest po prostu kradzież. Miałem wtedy kilka lat, ale wryło mi się to w pamięć. Maciej: — Tata nauczył mnie przede wszystkim pokory, pracowitości i dobroci. Zawsze powtarzał, że warto być uczciwym i dobrym. Zachęcał nas też do nauki. Szczególny nacisk kładł na języki obce. Powtarzał, że jeśli będziemy w stanie porozumieć się w kilku, to na pewno poradzimy sobie w życiu. Foto: Archiwum rodziny Grubbów / omówienie Maciej, Tomasz, Lucyna i Andrzej Grubba. Tomasz: — Miałem dużo rozmów z ojcem, których wtedy za bardzo nie rozumiałem. Dopiero z czasem uświadomiłem sobie, że ma rację, powtarzając, jak ważna jest nauka. Rozmawialiśmy o tym przede wszystkim wtedy, gdy wpadłem na pomysł, żeby grać profesjonalnie w tenisa stołowego. Tata był wielkim idolem, więc ja też chciałem zostać gwiazdą tej dyscypliny. Czy miałem talent, czy nie, to była już inna sprawa. Ojciec powiedział, żebym grał, dopóki mogę, ale przede wszystkim muszę zdać maturę i pójść na studia. Wtedy nie chciałem uwierzyć, że nie zostanę profesjonalnym pingpongistą. Życie ułożyłem sobie jednak inaczej i nie żałuję. Maciej: — Ja też uprawiałem tenis stołowy. Z osiem lat trenowałem w tym samym klubie co tata. Cieszył się z tego, ale nie wywierał na nas nacisku. Na naszych meczach denerwował się chyba bardziej niż my. Tomek radził sobie lepiej, dlatego też grał dłużej. Ja jako dziecko byłem leniwy, przez co nic w sporcie nie osiągnąłem. Denerwowało to trochę tatę, bo wiadomo, że przegrać można, ale trzeba się przykładać do pracy. Tomasz: — Chyba nie potrafił kompletnie odłączyć się od sportu. W domu też o nim myślał. Starał się, żeby nie było tego za bardzo po nim widać, ale dało się odczuć, że ping-pong był w jego głowie przez 24 godziny na dobę. Najbardziej było to widać wtedy, gdy coś mu nie poszło. Kiedyś był bardzo zdenerwowany i zaczął przeklinać, ale to dlatego, że nie wiedział, że jestem w domu. Kiełbasa z sosem curry Tomasz: — U niego wszystko musiało być dokładnie zaplanowane. Pobudka, śniadanie, trening, obiad, poobiednia drzemka, czyli leżenie bykiem, jak sam na to mówił, i znów trening — wszystko o ustalonych porach. Nasz plan dnia był ustawiony pod niego. Maciej: — Lubił spacerować wieczorami, grać w golfa, tenisa czy jeździć na rowerze. Lubił też włączyć sobie wieczorem film z mamą, spotkać się z rodziną i znajomymi. To go też uspokajało. Tomasz: — W trakcie tygodnia odżywiał się zdrowo, ale raz w tygodniu spełniał swoją zachciankę. Jego koledzy zawsze się śmiali, że jak wracali z meczu, to musieli gdzieś wstąpić, żeby mógł sobie zjeść kiełbasę z sosem curry. Maciej: — Mieliśmy jeszcze dużo planów. Tata zawsze był ciekawy świata, pewnie dlatego, że wywodzi się z niewielkiej miejscowości. Wiele w życiu zobaczył. Obiecywał, że jak już ułożymy sobie życie w Polsce, to pokaże nam wiele rzeczy na całym świecie. Życie szybko zweryfikowało te plany. Teraz pojedziemy gdzieś czasem z bratem. To taka namiastka tych planów taty. Foto: Mieczysław Świderski / Andrzej i Lucyna Grubbowie na Balu Mistrzów Sportu Tenisista stołowy został sportowcem roku AD 1984. Tomasz: — Ojciec zawsze chciał pokazać mi Azję. Był tam pewnie z kilkadziesiąt razy, spędził tam bardzo dużo czasu. Opowiadał nam o Chinach, Japonii czy Hongkongu. Z wielką uwagą słuchaliśmy, jak opisywał start i lądowanie samolotu między drapaczami chmur. "Tobie będzie się najbardziej podobała Japonia" — mówił mi. Plany wyjazdu na Daleki Wschód snuliśmy także wtedy, jak był już chory. Inne zainteresowania? Miewał "fazy" na różne rzeczy. Przez pewien czas upodobał sobie granie w golfa. Jak na rynek zaczęły wchodzić filmy DVD, też się tym bardzo zainteresował i kupił niezbędny sprzęt. Lubił słuchać muzyki, więc wyposażył nasz dom w wieżę stereo i kolumny. Jednym z jego ulubionych artystów był Phil Collins, a na karaoke w pierwszej kolejności zawsze wybierał "Hotel California". Lubił też "Lady in red". Ostatnio rozmawiałem z Andrzejem Personem, który zjeździł z ojcem kawał świata. Zapytał się, czy mamy jeszcze kasetę, z której tata puszczał ten przebój. Chętnie powiedziałbym, że słuchał też Michaela Jacksona, bo to mój wielki idol, ale nie jest to, niestety, prawda. Ale jak miałem chyba 13 lat, wziął mnie na jego koncert. Między Polską a Niemcami Tomasz: — Ojciec podpisał najpierw kontrakt w Niemczech na dwa lata. My dołączyliśmy do niego po narodzinach Maćka, ja miałem wtedy sześć lat. I potem rok w rok była dyskusja, czy wracamy do Polski, czy nie. I na każdych wakacjach musiałem nadrabiać polskie lektury. Potem zapadła decyzja, że zostajemy do mojej matury, bo w Niemczech łatwiej było mi ją zdać. Po polsku potrafię rozmawiać, ale nie jest to mój wiodący język. Teraz jestem bardziej Niemcem niż Polakiem. Niestety (śmiech). Mimo że mam tylko polskie obywatelstwo. Maciej: — W 2004 r. przeprowadziłem się z rodzicami do Polski. W Niemczech nie mogłem zostać bez nich, bo miałem 14 lat. Powiedziałem sobie, że jak tylko zdam w Polsce maturę, to wracam do Niemiec na studia. Po śmierci taty plany się zmieniły, a teraz nie wyobrażałbym sobie życia w Niemczech. Foto: Archiwum rodziny Grubbów / omówienie Tomasz i Andrzej Grubbowie. Tomasz: — Po wyprowadzce rodziców i brata zastanawiałem się może z 2-3 razy, czy nie wrócić do Polski. Ostatecznie się na to nie zdecydowałem, bo w Niemczech dobrze się czułem. Choć oczywiście było mi ciężko, jak z ojcem było już gorzej. Maciej: — Przeprowadzka była bardzo trudna, bo wszystkich znajomych miałem w Niemczech. Polska była też innym krajem niż obecnie. W szkole miałem wiele przykrych sytuacji. Chociaż byłem już trochę zahartowany, bo na początku w niemieckiej szkole nazywali mnie "Polaczkiem" albo "złodziejem". Dopiero jak doszli do wniosku, że jednak nie kradnę, to zmienili zdanie. Natomiast po przyjeździe do Polski nazywali mnie "Hitlerem". Wiadomo, że w wieku 14-15 lat dzieci mówią i robią różne głupoty. A i nauczyciele nie zawsze zachowywali się tak, jak powinni. Tata nie do końca zdawał sobie z tego sprawę, bo zachorował niedługo po przeprowadzce. Jego życie wypełniały już wtedy głównie wizyty w szpitalach i przychodniach. Nikł w oczach Tomasz: — Po powrocie do Polski tenis stołowy miał w końcu zejść na dalszy plan. Tyle że niedługo po przeprowadzce dowiedział się o raku. Dlatego chyba trochę żałował, że za dużo podporządkował sportowi. Później tego czasu mu zabrakło. Maciej: — Tata ogólnie był wrażliwym człowiekiem, przez co przegrywał wiele decydujących spotkań czy finałów. Nie radził sobie ze stresem. Natomiast choroba przybiła go niesamowicie. Ale nie położył się i nie czekał na to, co nadejdzie, tylko walczył. Bardzo pomagała mu mama, bo wszystkim się zajmowała. Miał wspaniałych lekarzy, którzy pomagali mu w wielu kwestiach. Brał najlepsze możliwe leki. Chodził na spotkania z psychologiem. Nie poddawał się. Chciał przeżyć każdy kolejny dzień, nawet jeśli było widać, że jest już źle. Mimo że skończyło się źle, to pokazał, jak to powinno wyglądać, gdy jest się w tak tragicznej sytuacji. Tomasz: — Ojciec dowiedział się o chorobie na początku października 2004 r. Rozpoczynałem wtedy studia. Rodzice uznali, że mam dużo na głowie i nie chcieli mi powiedzieć. Po jakimś czasie miałem przyjechać do Warszawy na międzynarodowe mistrzostwa Polski. Bardzo się na nie cieszyłem, bo grało w nich kilku kolegów, z którymi wcześniej rywalizowałem. Mama powiedziała, żebym jednak najpierw przyleciał do Gdańska i stamtąd mieliśmy pojechać na zawody. Wydawało mi się to dziwne, ale tak zrobiłem. W domu jednak i tak niczego mi nie powiedzieli. Pojechaliśmy na mistrzostwa, a tam niektórzy już chyba wiedzieli, co ojcu jest. Choć tata dobrze wyglądał i funkcjonował, więc nie mogłem się sam zorientować, że coś mu jest. A co dopiero, że ma raka. Po jakimś czasie mama przyjechała do mnie do Niemiec. Niby po to, żeby pomóc mi w urządzeniu mieszkania. Usiedliśmy na łóżku i powiedziała mi, co jest z tatą. Maciej: — U mnie wyglądało to trochę inaczej, bo byłem na miejscu. Tata kaszlał coraz częściej i mama wysłała go na badania, po których poznał diagnozę. Ale Bogiem a prawdą, to nie do końca zdawałem sobie sprawę, w jak poważnym stanie jest ojciec. Po jakimś czasie było to już widać gołym okiem: po chemioterapii tata stracił włosy i z człowieka, który jest wulkanem energii i codziennie uprawia sport, nagle stał się kimś, kto męczy się, idąc do łazienki. To było przykre i dawało do myślenia. Teraz jest mi już o tym łatwiej mówić, ale wtedy wyglądało to tak, jakby ktoś tacie wyciągnął baterie. On nikł w oczach. Foto: Archiwum rodziny Grubbów / omówienie Papież Jan Paweł II i rodzina Grubbów. Tomasz: — Jak dowiedziałem się o raku, poszedłem do biblioteki na uniwersytecie. Zacząłem trochę czytać i po 10 minutach zdałem sobie sprawę, w jakim stanie jest tata. Do końca jednak wierzyliśmy, że będzie dobrze. Takie nastawienie miałem do początku lipca 2005 r. Później mama coraz rzadziej dawała ojcu słuchawkę, żeby ze mną porozmawiał. Maciej: — Wiedzieliśmy, że jest ciężko i że może być nieciekawie, ale nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że to się tak skończy. Nawet widząc, jak tata się męczy i że nie ma na nic sił. Wtedy chyba pierwszy raz widziałem w oczach taty łzy. Rozpłakał się z bezsilności. Potem rozmawialiśmy z lekarzami, którzy go prowadzili, i przyznali, że od razu wiedzieli, że to jest już kwestia czasu. Z taką chorobą w tamtych czasach i w takim stadium nie sposób było wygrać. Dołowanie się nic nie da Tomasz: — Gdy przyjechałem do Polski dzień przed jego śmiercią, było widać, że jest już źle. Zobaczyłem go po południu, zapytał jeszcze o wyniki polskiej kadry juniorów na mistrzostwach Europy. A następnego dnia rano zmarł. Maciej: — Widziałem, że jest coraz gorzej, ale myślałem, że tak to będzie wyglądać przez dłuższy czas. Dzień przed śmiercią pojechałem z bratem mamy i kuzynami do Władysławowa, żeby odpocząć. Rano mama zadzwoniła i powiedziała, co się stało. Tomasz: — Dzień później wybrałem się na spacer z koleżanką z dzieciństwa. Gdy mijaliśmy kioski, twarz taty była na okładce każdego dziennika. Dodatkowo mnie to przytłoczyło. Nie byłem na to przygotowany. Maciej: — Tata zmarł dwa dni po moich urodzinach. To była tym bardziej trudna sytuacja, że byłem w — mimo wszystko — obcym kraju. Nawet jeśli przyjeżdżaliśmy tu wcześniej na wakacje. Musieliśmy sobie jednak z tym poradzić. Trzeba było żyć dalej. Nie mogliśmy się dołować, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Tomasz: — Zaraz po śmierci zadawałem sobie pytanie, dlaczego on. Już wiem, że to nic nie zmieni. I odpowiedzi na to pytanie też nie ma. Nie przynieść wstydu ojcu Tomasz: — Często myślę sobie, że fajnie by było, gdyby ojciec jeszcze był. Na pewno ułatwiłoby to pewne rzeczy. Niejednokrotnie zapytałbym go o radę. Przede wszystkim wtedy, gdy gorzej szło mi pod względem zawodowym. Bardzo potrzebowałem wtedy takiej rozmowy. Chętnie bym z nim pogadał po zakończeniu studiów, pewnie byłby ze mnie dumny. Ogólnie powiodło mi się w życiu, wierzę więc, że tata nieraz z góry popycha mnie w odpowiednią stronę. Maciej: — Gdy człowiek nie ma na coś siły i chciałby w jakiejś kwestii się poddać, to zawsze gdzieś z tyłu głowy ma to, że nie powinien, bo tata patrzy. Zawsze nam przecież powtarzał, że warto być porządnym. Dlatego zanim zrobię jakąś głupotę, to dwa razy sobie to przemyślę, żeby nie przynieść wstydu ojcu. Foto: Adam Warżawa / PAP Maciej (pierwszy z prawej) i Lucyna (w środku) Grubbowie podczas uroczystości nadania imienia Andrzeja Grubby jednemu z gdańskich tramwajów (2020 r.). Tomasz: — Choroba na pewno zmieniła jego podejście do pewnych spraw. Pod koniec życia mówił mi, żeby patrzeć się też na to, co jest teraz, a nie tylko na to, co będzie. Żeby nie kontrolować wszystkiego w swoim życiu. Żeby raz na jakiś czas na coś sobie pozwolić. Żeby czasem napić się za dużo alkoholu, a potem dwa dni tego żałować. I żeby czasem zjeść sobie tę kiełbasę z sosem curry. Nawet jeśli nie wraca się z meczu. Maciej: — Było wiele przykrych sytuacji, gdy koledzy mówili, że jadą z tatą na narty, idą pograć w piłkę czy robić cokolwiek innego, a ja tak nie mogłem. Wiadomo, że miałem przy sobie mamę. Jednak gdy chłopak dorasta, to właśnie z ojcem chciałby porozmawiać na różne tematy. Do dzisiaj mi go brakuje. Czy są urodziny, czy święta, chciałoby się z nim pogadać. Często o nim myślę, ale żyję też swoim życiem, bo nie da się już tego zmienić. Mam z nim przecież wiele pozytywnych wspomnień. I to na nich wolę się skupiać, a nie na tym, że żył tak krótko. Tomasz: — Pogodzić, pogodziłem się. To już 17 lat... Ale czy rany się zabliźniły? Jak słyszysz po moim głosie, to... Dużo bym dał... Wszystko bym dał, żeby móc z nim jeszcze pogadać. Wysłuchał Dariusz Dobek *** Jego ostatnia rozmowa z Łukaszem Kadziewiczem wzbudziła sporo emocji. Wywołała dyskusję, która rozgrzała całe środowisko siatkarskie. Jak będzie tym razem? "W cieniu sportu" Zbigniew Bartman odnosi się do zarzutów, które pojawiły się pod jego adresem, prezentuje swój punkt widzenia i tłumaczy, dlaczego uważa, że w siatkarskiej drużynie narodowej potrzebne są zmiany. – Każde pokolenie ma swój czas, ten czas dobiegł końca – komentuje dosadnie. Przyjaźnie w sporcie? – Są bardzo ulotne – mówi. Ale zdradza też, do kogo dziś wali jak w dym, a kogo uważa za... "totalnego przygłupa".

dzisiaj u nas wielkie pranie